Kobiecy blog
Na szlaku
Blog dla kobiet
Kobiecy blog

Kobieta kreatywna - Blog dla kobiet

nowy_slajd.jpg
kobieta-czolowka.jpg
previous arrow
next arrow

kobieta miesiaca logo

O różnych odcieniach macierzyństwa

Magdalena Majcher

Po książkę ,,Stan nie! błogosławiony” Magdaleny Majcher sięga coraz więcej kobiet. Mogę śmiało przyznać, że popularne blogi i portale społecznościowe zalewa fala pozytywnych recenzji na temat tej książki.

O emocjach, problemach i sile kobiet, matek, rozmawiam z autorką powieści Magdaleną Majcher.

Skąd wziął się pomysł, by napisać książkę, w której poruszasz tak ważne aspekty z życia kobiety?
Uważam, że literatura powinna nieść ze sobą głębsze przesłanie. Uwielbiam, kiedy książka ma mi do zaoferowania coś więcej, niż tylko chwilową rozrywkę. Lubię, kiedy przeczytane przeze mnie historie pozostają we mnie przez długi czas, skłaniając do refleksji. Sama, jako czytelniczka, przepadam za powieściami społeczno-obyczajowymi. Kiedy wiedziałam już, że będę pisać, gatunek i tematy nasunęły się poniekąd same. Po prostu piszę to, co sama chętnie bym przeczytała.

W czasie, kiedy wszyscy dookoła starają się zatuszować sprawy związane z trudnym macierzyństwem, rodzicielstwem, spod Twojego pióra wychodzi taka perełka. Zdobywasz coraz większe uznanie wśród kobiet. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że kochają Twój styl pisania.
Bardzo mi miło, dziękuję za te słowa. Takie pozytywne opinie są dla mnie potwierdzeniem, że obrałam właściwą drogę. Rynek wydawniczy nie jest łaskawy dla nowych nazwisk, tym bardziej jest mi miło, że już moja druga książka spotkała się z tak dużym zainteresowaniem. Nie spoczywam jednak na laurach, cały czas się rozwijam i pracuję nad kolejnymi projektami. Podnoszę sobie poprzeczkę, bo wiem, że moje czytelniczki są wymagające i od razu wyczują fałsz. Aby rozpocząć pracę nad jakąś książką, muszę być tej historii pewna w stu, a nawet dwustu procentach.

Co czujesz, gdy tu i ówdzie czytasz pozytywy na temat Ciebie, Twojego sposobu formułowania myśli, określania rzeczywistości?
Teraz, przy drugiej książce zaczęło już do mnie docierać, że recenzenci pisząc, iż Majcher „utorowała sobie miejsce w pierwszym rzędzie, wśród topowych polskich autorek” naprawdę mają na myśli mnie. Wcześniej nie mieściło mi się to w głowie. Czułam się, jakby były nas dwie: jedna z nas - zwykła mama, żona, córka, synowa, koleżanka, sąsiadka, i tak dalej, a druga – doceniona młoda pisarka. Dopiero niedawno pozbyłam się swoistego rozdwojenia jaźni. 
Co czuję? Radość i dumę. Przed premierą z niecierpliwością czekam na pierwsze opinie. Czasem mi się wydaje, że jest dobrze, innym razem tracę wiarę w tekst i drżę z niepokoju, dlatego potrzebuję informacji zwrotnej od czytelnika.

Po przeczytaniu Twoich książek mam wrażenie, że ciągnie Cię do tematów, których niektórzy najzwyczajniej się boją. W niezwykły sposób kreujesz wizerunek kobiety - matki, gotowej pokonać wszelkie przeciwności losu.
Bo przecież, jak napisała Natasza Socha w blurbie dla mojej nowej książki, matki się nigdy nie poddają. :) Jak się tak zastanowić, to każda moja bohaterka jest matką. Chyba zostanę specjalistką od macierzyństwa. :) Ja sama jestem mamą, i to mamą na cały etat. Pracuję w domu, łącząc pracę zawodową z wychowaniem dzieci. Moje dzieci i moja miłość do nich są niekończącymi się inspiracjami. Macierzyństwo jest najważniejszą rolą w moim życiu i pewnie właśnie dlatego poświęcam temu zagadnieniu szczególną uwagę w mojej twórczości. Zawsze lubiłam iść pod prąd i poruszać trudne tematy. Mam nieznośny charakter, jestem kłótliwa i często wbijam kij w mrowisko, obnażając zakłamanie i podwójną moralność. Nie boję się kontrowersji, uważam, że o takich tematach, jakie poruszam choćby w „Stanie nie! błogosławionym”, trzeba mówić głośno. Owszem, masz rację, ciągnie mnie do takiej tematyki. To są sprawy najwyższej wagi, tematy mocne, ale trzeba o nich mówić w sposób subtelny, aby nie skrzywdzić drugiego człowieka.

Magdalenia MajcherMadziu, skąd w Tobie tyle siły?
Nie zawsze ją w sobie miałam. Bywały momenty, kiedy zwijałam się w kłębek z bólu i nie miałam pomysłu na siebie. Co zrobić ze swoim życiem? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie jest niezwykle trudne. W międzyczasie popełniłam mnóstwo błędów, ale niczego się dziś nie wstydzę, bo nawet te złe decyzje doprowadziły mnie do miejsca, w którym się obecnie znajduję. Ja przez długi czas nie wiedziałam, czego chcę. Dopiero kiedy nabrałam wewnętrznej pewności, że chcę pisać, wszystko zaczęło się układać. Znalazłam w sobie siłę, by walczyć o swoje. Myślę, że źródłem mojej wewnętrznej mocy są również moje dzieci. Macierzyństwo hartuje charakter.

Wracając do wcześniejszych pytań chciałabym pociągnąć troszkę wątek niespodziewanego macierzyństwa. Dlaczego zdecydowałaś się na ten temat?
Zupełnie przez przypadek. To niespodziewane macierzyństwo Poli pasowało mi do całej historii. Chciałam podkreślić, że również zdrowe, młode, bez obciążeń w postaci złej historii położniczej kobiety czasem muszą liczyć się z ryzykiem urodzenia dziecka z wadą genetyczną. Matka Poli, Bożena, chce ułożyć swojej córce życie; chociaż sama popełniła w przeszłości mnóstwo błędów i wcale nie pozostaje bez winy, dziś jest konserwatywną katoliczką i nie dopuszcza do siebie myśli, że ktokolwiek (tym bardziej jej córka!) mógłby mieć inne poglądy. Dla niej antykoncepcja, in vitro czy badania prenatalne to dzieła szatana. Jakoś mi się to zgrało z niespodziewanym małżeństwem Poli i odwiecznym konfliktem na linii matka-córka. Bożena zarzucała córce, że jej małżeństwo jest nieproduktywne, Pola natomiast odkład tę decyzję na przyszłość, kontrolując swoją płodność. Do czasu. :)

,,Stan nie! błogosławiony” to trochę taka lekcja dla współczesnej, często zabieganej kobiety. Czyż nie tak?
Chciałabym, aby czytelniczki wyniosły z lektury „Stanu nie! błogosławionego” ważną lekcję: żeby nauczyły się czerpać radość z drobnych, codziennych i, jak mogłoby się wydawać, nic nieznaczących czynności. Absolutnie nie miałam na celu nikogo umoralniać. Nie mam zamiaru przekonywać kobiet, które realizują się zawodowo i w najbliższej przyszłości nie planują dziecka, aby zmieniły swoją decyzję. Mam jednak nadzieję, że po lekturze mojej książki uwierzą, że kiedy już zostaną mamami to… też będzie przepięknie. Miłość do dziecka to jedyna taka miłość, którą jesteśmy w stanie poczuć, jeszcze zanim poznamy tego drugiego człowieka. To prawdziwy cud.

Myślę, że książka jest dobrą lekcją dla nas – kobiet. Tych co mają dzieci, tych co o nich myślą, tych co nie chcą ich mieć.
Zamierzałam napisać powieść o różnych odcieniach macierzyństwa i mam nadzieję, że mi się to udało. Chciałabym, aby lektura „Stanu nie! błogosławionego” skłoniła do refleksji. Nie tylko na temat macierzyństwa, aborcji czy badań prenatalnych, ale też małżeństwa, marzeń i empatii. Jeśli się okaże, że moja książka okazała się dla kogoś cenną lekcją, będę szczęśliwa i usatysfakcjonowana.

To Twoja druga książka (mam nadzieję, że nie ostatnia). Czy jako pisarka czujesz się bardziej doświadczona? Zmieniłaś się?
Wydałam dwie książki, ale w międzyczasie napisałam już kolejne. Kiedy dziś czytam moje pierwsze teksty, widzę ogromną przepaść. Cieszy mnie to, bo oznacza, że się rozwijam, doskonalę swój warsztat. Dla własnego zdrowia psychicznego wolę jednak nie czytać wydanych już książek. :) Jestem swoim najsurowszym krytykiem.

Zapytam jeszcze o ten moment, tą chwilę, kiedy w Twojej głowie, sercu rodzi się pomysł, myśl na coś nowego. Co czujesz w przeciągu tygodni, miesięcy, gdy to ,,ziarenko” w Tobie dojrzewa, aż do pierwszych kliknięć w klawiaturę, pierwszych sformułowanych zdań?
Podekscytowanie. Czasem nie mogę spać po nocach przez moich bohaterów. Poszczególne elementy układanki wskakują na swoje miejsce, a ja odczuwam narastające „ciśnienie”, aby przelać myśli na papier. W końcu bohaterowie krzyczą tak głośno, że nie mogę ich już dłużej ignorować. :) Muszę pisać.

Pracujesz nad jakąś nową książką? Możesz zdradzić?
Oczywiście, ja cały czas nad czymś pracuję. Mogę zdradzić, że nowa powieść ukaże się już za kilka miesięcy.

Jakie plany, pomysły na przyszłość?
Pisać, pisać i jeszcze raz pisać, a w międzyczasie spotykać się z czytelnikami na spotkaniach autorskich, bo to daje mi ogromnego kopa i motywację do pracy.

Dziękuję za rozmowę

Anna Dziura

50000 Pozostało znaków